Zawody w Jankowie Dolnym, 2 pętle po ok 6,600m. Trasa bardzo fajna, gdyby nie ten bardzo męczący piach :/ Przy okazji wywinąłem orła przez kierownicę ale wylądowałem na rękach (a do jeziora było niedaleko, ok 2m :P). Oczywiście się nie popisałem bo z weteranami nie miałem szans wygrać :P Ale przynajmniej się troche napociłem i dojechałem do mety, pomimo tego że chciałem po jednym okrążeniu zrezygnować tak w kość dostałem :P
Ok. 10:40 Wyruszyliśmy z Firemanem w stronę Mogilna aby zabrać Mogilniaka i ruszyć do Piechcina. Przed celem spotkaliśmy kolejki górskie, jednak nie chciały się zatrzymać aby nas zabrać
Po dotarciu na miejsce okazał się ładny widoczek:
Niektóre jednak były ciekawe
Spotkalismy płetwonurków, ponoć w tym jeziorku zatopili ostatnio stateczek aby mogli sobie pooglądać, ale nie lepiej oglądać go jak pływa ?
Każdy każdemu robił fotki, czasami było nawet śmiesznie
Potem była inna dziura, tym razem nie zalana ale na dnie było widać ślady wody, niestety ci dwaj mi zasłonili ładny widoczek
A ten to zawsze coś próbuje popsuć
Pamiątkowe foto
Widoczek na inną dziurę
Jakiś niewypał ? Przez dziurkę widać było dno kamieniołomu
Zawsze próbuję wejść tam gdzie się nie da
Chwila wątpliwości
I jedziemy…
A ten kamień mi tutaj nie pasuje coś
Potem przyszedł czas na hałdę, trzeba było na nią wjechać aby… zjechać
Rozglądamy się
A potem trzeba zjechać
Fireman próbował swoich sił jednak nie pobił swojego V-MAX
Potem mały trening przed większymi pagórkami
W drodze powrotnej nie mogło zabraknąć odpoczynku przed spożywczakiem
W drodze powrotnej w Dąbrowie pożegnaliśmy Mogilniaka który leciał na ognisko, a my ruszyliśmy do domku zahaczając o Duszno i punkt widokowy, zrobiliśmy także kilka fotek bo dziś była dobra widoczność.
Elektrownia w Pątnowie
Piechcin, stamtąd właśnie wracamy :P
W oddali widać kopułę bazyliki oraz wieżę w Licheniu
Wypadzik z Firemanem na Jabłowską Górę. Po drodze odwiedziliśmy zameczek w Wenecji,
Oczywiście wyżej się nie dało wejśc :)
W Żninie w Skyteparku Robiłem salta itp, ale Fireman nie zdążył mi zrobić foto :P
Nasz cel w zasięgu wzroku, niby blisko a jechaliśmy jeszcze dobre 25KM :/ Oczywiście po drodze troszke błądząc :D
Niestety nie udało mi się podjechać pod Górę Jabłonową, jeszcze się nie ma kondycji, ale może kiedyś...
Po zajechaniu okazało się że za ogrodzeniem czai się sarenka :) Jak nas zobaczyła to o mało by się nie roztrzaskała o ogrodzenie, ale jakimś cudem znalazła dziurkę i uciekła w las. Filmik z kaskaderskich popisów sarenki możecie obejrzeć u Firemana
Zjazd z góry był dosyć szybki ale rekordu nie udało mi się pobić ze względu na kamyszki na zakrętach :/ Ale 60,2km/h udało mi się osiągnąć.
Po zdobyciu góry przyszedł czas na jedzonko i napój energetyzujący :P Jak widać jeden z nich pije jakieś siki jogurta :) (Mogilniak wybacz, ale żadnego z twoich piw nie było, więc skusiłem się na Żubra). Przy okazji dosiadł się starszy koleś i gadał tylko o dupach :| Gdy przechodziły koło nas dziewczyny w wieku ok 15-16 lat, koleś jarał się że idzie "narybek"... Hmmm tacy też się zdarzają :)
Po jedzonku przyszedł czas na powrót do domu, niestety pierwsze 10 km były dla mnie koszmarem, dosyć że ok 3-4km podjazd pod górę to jeszcze z masakrycznym wmordewingiem, myślałem że wykituję i przyznam się że w tym momencie miałem wątpliwości czy uda i się jeszcze dziś wrócić do domu, ale jakoś dałem rade :P
Jakieś upadki musiały być, miałem małe problemy małą górką, a to dlatego że oponki są bardziej szosowe a nie terenowe :P
Rundka na Wał Wydartowski z moją dziewczyną, a po zmierzchu wpadłem do Zielenia obejrzeć wypadek ^^. Koleś walnął ostro w drzewo tak że silnik wraz z całym przodem auta wyleciał w pole na drugą stronę ulicy a kolesiowi odziwo tylko noga się połamała :| To się nazywa szczęście w nieszczęsciu...
Niestety po pracy musiałem śmignąć do dentysty który wziął ode mnie po "rabacie" 100zł i potem miałem mało czasu na pedałowanie ale udało się jeszcze za widoku śmignąć spacerniakiem do "młynka". Sebek widziałem że dzisiaj też tam byłeś :D Poznałem to po twoich śladach opon :P Widziałem Rubenki :P
Miałem ostro zacząć wrzesień ale jakoś tak wyszło że namówiłem moją dziewczynę na wspólną wycieczkę. Wypadło na wyjazd do Skorzęcina, jak wiadomo tempo było troszeczkę słabe ale jakoś dziewczyna dała radę :) Pewnie teraz przez pare dni chodzić nie będzie mogła ^^