Wypadzik na Gołąbki gdzie spotkałem całą rodzinkę firemana :P (oczywiście go samego tam brakowało), spotkałem także byłego nauczyciela z L.O. z którym umówiłem się na flaszkę hehe, i nie mówię tu o twoim ojcu Sebuś :P (fakt jest taki że ja już nie piję, ale napewno go odwiedzę). Potem po powrocie pojechałem na krótką przejażdżkę z moją lubą, niestety burza nadchodziła i trza było mykać do domku.
Obudziłem się i się okazało że pada... po paru godzinach też padało... Zjadłem obiad i ku mojemu zaskoczeniu wyszło słoneczko po czym od razu wsiadłem na rowerek i wyruszyłem na rybkę koło Powidza, na którą taką ochotę zrobił mi Mogilniak :P. No niestety dojechałem do Miat i (ok 4-5km) i dorwał mnie deszczyk, stwierdziłem że pojadę sobie polną drogą w stronę Bieślina i potem do domku, ale tak zaczęło lać że po paru minutach byłem mokry, a to że się przewróciłem i wykąpałem w tym oto jeziorku to nie robiło mi żadnej różnicy :P Po powrocie wskoczyłem na petro i umyłem rumaka karcherem a ja sam wskoczyłem pralki by się wymoczyć :P
Moje kąpielisko :/
Ok godz 18-19 też zaczęło świecić słoneczko i też wyruszyłem w drogę w stronę Brzozówca, i standardowo zmokłem po parunastu minutach do suchej nitki :/ tym razem obeszło się bez kolizji w kałuży :)
Śmiganie po mieście i potem mały wypadzik z Firemanem nad jezioro Popielewskie gdzie spotkaliśmy kumpli Śliwę i Duszka, potem Rudki, Pasieka i do domku :)
Na Gołąbki wykąpać się i troszeczkę się ochłodzić. W stronę Gołąbek AVG 28,4 km/h, w szoku byłem ale dobrze się jechało :) (pewnie troche z wiatrem). Niestety teraz na Gołąbki mi pozostało śmiganie rowerkiem bo we wtorek rozbiłem moje kochane autko i cały przód muszę wymienić... Jednak jazda rowerem jest bezpieczniejsza ^^, no i o wiele tańsza :>
Z kumplem wybraliśmy się nad jeziorko popływać, woda była malina ale dlaczego się nie pluskałem tego nikt nie wie... Trzemeszno, Kruchowo, Gołąbki, Ławki, Palędzie Dolne i Kościelne, potem chciałem na Mogilno ale kumpel już zaniemógł :P No i cofka do domu trochę inna trasą omijając Gołąbki, a no i przy okazji pobiłem moje MAX :) 62,7 km/h zjeżdżając z Palędzia Kościelnego do Dolnego, fajna góreczka :D
Wypadzik na gołąbki, woda malina, chciałem się wykąpać ale na plaży było paru dziwnych typków i bałem się zostawić mój sprzęcik :) Potem pokręciłem się po okolicach, chciałem śmignąć sobie gdzieś dalej ale głodny się trochę zrobiłem i wróciłem do domku :P
Po obiadku wypad na Rogowo potem do małej wsi Recz. Odwiedziłem tam ciotkę i się napiłem napoju. Powrót do domu tą samą trasą. W Niewolnie zadzwoniłem do firemana i się zgadaliśmy w Steak Housie na kolacji :P Była też pepsi którą można było pić do oporu, sebek wypił aż 6 szklanek pijak jeden ^^. Dołączył jeszcze do nas "Sarna" i wyruszyliśmy wspólnie do Duszna na punkt widokowy. Po drodze spotkaliśmy jakieś stworki które uciekły gdzieś w krzaki i za nic nie chciały się pokazać, do dziś nie wiadomo co to było :/ W drodze powrotnej pobiłem swój rekord w prędkości max a tak bliżej to mam narazie zaliczone 62,5 ale będzie jeszcze lepiej :D Po powrocie do Trzemeszna okazało się że brakowało mi jakieś 7-8 km do tej słynne "setki". Sebek pośmigał trochę ze mną po Trzemesznie i tak w ten sposób po godz 23.00 przepedałowałem ponad 100km :), no to jak już mam te setke na karku to można śmiało nad morze rowerem jechać hehehe. A tak na poważnie dzisiaj mnie coś napindala kolano, chyba troche za dużo jak na początek :/ Ale co tam, nogi mi chyba nie odetną ;)