Niestety po pracy musiałem śmignąć do dentysty który wziął ode mnie po "rabacie" 100zł i potem miałem mało czasu na pedałowanie ale udało się jeszcze za widoku śmignąć spacerniakiem do "młynka". Sebek widziałem że dzisiaj też tam byłeś :D Poznałem to po twoich śladach opon :P Widziałem Rubenki :P
Miałem ostro zacząć wrzesień ale jakoś tak wyszło że namówiłem moją dziewczynę na wspólną wycieczkę. Wypadło na wyjazd do Skorzęcina, jak wiadomo tempo było troszeczkę słabe ale jakoś dziewczyna dała radę :) Pewnie teraz przez pare dni chodzić nie będzie mogła ^^
Miała być wycieczka nad jezioro ale jak wsiadłem na rower to mi zaczął piszczeć łańcuch po tym ostatnim rajdzie. Wjechałem do garażu i wypucowałem go wraz z kasetą po czym ładnie go naoliwiłem Mobilkiem1 :) ,no i przy okazji troszku go umyłem ^^
Spotkanie ok 10:00 pod OSIR w Trzemesznie. Tam spotkałem się z Firemanem i Mogilniakiem, poznałem także wiele nowych zapalonych rowerzystów lecz chyba z imion to tylko Macieja kojaże ?!? Wyjazd coś przed 11:00 (planowany wyjazd miał być ok 10:00), ze względu na dużą liczbę chętnych :) Jak się poźniej okazało było nas ok 350 !!!
Poniżej można sobie obejżeć mapkę wg. której odbywał się rajd MAPA
Tempo było masakrycznie wolne, średnia była pewnie z 15km/h ale jakoś dojechaliśmy.
Po drodze była przerwa przy "Grubym Dębie"
A na koniec w drodze powrotnej wskoczyliśmy na Sielawę i ciemną Fortunkę aby dodało nam siły ... :) Mi niestety nic nie dało bo się trochę obiadłem i jeszcze gorzej się jechało :/
Daawno nie jezdziłem ze względu na zapieprz w robocie i ogólny brak czasu:(
Rano pokręciłem się trochę po Trzemesznie po czym wymieniłem sobie oponki na nowe CST Traveller "CITY CLASSIC", oponki fajnie wyglądają i szybko się na nich śmiga po asfalcie, niestety już miałem jeden mały poślizg na piaseczku :P Co najważniejsze oponki są bardzo ciche, w odróżnieniu do moich starych wręcz buczących opon :)
Późną nocką ok 22:30 wypadzik z Firemanem do duszna na nocne fotki. Po wycieczce zachacziliśmy o "petro" bo pić się chciało no i trza było się piwa napić :P Przy okazji mój towarzysz stracił tylny hamulec który uszkodził mu jeden z pracowników petro :) No cóż peszek się mówi :D
Wypadzik na Gołąbki gdzie spotkałem całą rodzinkę firemana :P (oczywiście go samego tam brakowało), spotkałem także byłego nauczyciela z L.O. z którym umówiłem się na flaszkę hehe, i nie mówię tu o twoim ojcu Sebuś :P (fakt jest taki że ja już nie piję, ale napewno go odwiedzę). Potem po powrocie pojechałem na krótką przejażdżkę z moją lubą, niestety burza nadchodziła i trza było mykać do domku.
Obudziłem się i się okazało że pada... po paru godzinach też padało... Zjadłem obiad i ku mojemu zaskoczeniu wyszło słoneczko po czym od razu wsiadłem na rowerek i wyruszyłem na rybkę koło Powidza, na którą taką ochotę zrobił mi Mogilniak :P. No niestety dojechałem do Miat i (ok 4-5km) i dorwał mnie deszczyk, stwierdziłem że pojadę sobie polną drogą w stronę Bieślina i potem do domku, ale tak zaczęło lać że po paru minutach byłem mokry, a to że się przewróciłem i wykąpałem w tym oto jeziorku to nie robiło mi żadnej różnicy :P Po powrocie wskoczyłem na petro i umyłem rumaka karcherem a ja sam wskoczyłem pralki by się wymoczyć :P
Moje kąpielisko :/
Ok godz 18-19 też zaczęło świecić słoneczko i też wyruszyłem w drogę w stronę Brzozówca, i standardowo zmokłem po parunastu minutach do suchej nitki :/ tym razem obeszło się bez kolizji w kałuży :)
Śmiganie po mieście i potem mały wypadzik z Firemanem nad jezioro Popielewskie gdzie spotkaliśmy kumpli Śliwę i Duszka, potem Rudki, Pasieka i do domku :)
Na Gołąbki wykąpać się i troszeczkę się ochłodzić. W stronę Gołąbek AVG 28,4 km/h, w szoku byłem ale dobrze się jechało :) (pewnie troche z wiatrem). Niestety teraz na Gołąbki mi pozostało śmiganie rowerkiem bo we wtorek rozbiłem moje kochane autko i cały przód muszę wymienić... Jednak jazda rowerem jest bezpieczniejsza ^^, no i o wiele tańsza :>