Wypadzik ze szfagrem do Żnina na kawe do rodzinki. Niestety wróciłem tak wymęczony jak nigdy. Wszystko przez moje nowe opony Authora 26x2.10, kupiłem je z myślą o śmiganiu po polach, no ale chciałem spróbować je na trasie i stwierdzam że w żadnym wypadku się nie nadają :) Dosyć że buczą bardzo głośno to opór toczenia jest nie do zniesienia, i chyba powrócę do moich kochanych slicków CST :)
Wypad z szwagrem w stronę Skorzęcina gdzie byliśmy umówieni z Firemanem który własnie stamtąd wracał. Spotkaliśmy się w lesie za Gajem. We trójkę pojechaliśmy do Skubarczewa sprawdzić czy Zameczek stoi. Potem strzałka na Słowikowo, po drodze spotkaliśmy jednego z braci Putzów z teamu Agpol, wyglądął dziwnie bo miał jakąś maskę w rurą na twarzy, albo uciekał przed jakimś smrodkiem w lecie, albo zapodawał sobie dodatkową dawkę tlenu... Albo coś innego kombinował. Potem Trzemżal (tam szwagier został u rodzinki) i spowrotem do domu w towarzystwie Firemana (po drodze przebił sobie przednią oponę :P, ledwo co dojechał do domu, na szczęście powietrze uciekało powolutku.
Wypad ze szwagrem na piwo do kuzyna w Trzemżalu, jak się okazało kuzyn był chory no to butem dalej do Słowikowa. Jak się okazało tam sklepik już zamknięto i rodzinka nie miała co postawić pod nos :P No to cofka do Trzemżala, tam kupiliśmy 6x napoje energetyzyjące :P no i w Trzemesznie wysilismy z innym kuzynem :P (haha z tego wynika że gdzie się nie ruszę to mam rodzinę :D)